Kiedy Caroline się obudziła
było już grubo po 11. Nim zdążyła otworzyć oczy przypomniały jej się wydarzenia
z zeszłej nocy. Smak krwi, blada twarz chłopaka, ramiona Klausa. Wspomnienia
wracały do niej jak bumerang, ale z podwójną mocą. Jak ona mogła coś takiego
zrobić, przecież mogła go zabić… Albo już go zabiła. Gdyby serce wampirzycy
biło to w tej chwili by zamarło. Chociaż jej ciało nie dawało żadnych znaków
zdenerwowania poza zaniepokojoną miną na twarzy, to w środku dręczyły ją wyrzuty
sumienia. Jest tylko jeden sposób żeby dowiedzieć się co się wczoraj stało.
Klaus. Caroline powinna do niego zadzwonić, ale nawet nie miała jego numeru
telefonu bo po wyjeździe kupiła nową komórkę z inną kartą, a swój nowy numer
podała tylko nielicznym. Ale czy to był naprawdę on? Prawda jest taka, że
pierwotny aż nazbyt często odwiedzał wampirzycę w snach, które czasem trudno
było odróżnić od rzeczywistości. Wszystkie pocałunki wydawały się tak realne,
że po przebudzeniu Caroline wciąż czuła dotyk jego ust na swoich.
Uświadomiła sobie, że to nie
był sen kiedy ujrzała plamy z krwi na swojej nowej sukience. Pytanie brzmi czy
Klaus był wytworem jej wyobraźni czy może jednak odnalazł ją i po raz kolejny
uratował niczym damę z opresji. Ale tym razem chodziło o coś więcej. Caroline
mogła poważnie skrzywdzić tego chłopaka, a nawet zabić. Ciarki przeszły jej po
plecach.
Musi się dowiedzieć co się
stało. Podczas gdy obmyślała jak się skontaktować z Klausem usłyszała jakiś
dźwięk dochodzący z salonu, jakby czyjeś kroki.
Wampirzyca ostrożnie skradła
się do drzwi i nadstawiła uszu. Faktycznie ktoś spacerował po jej apartamencie.
Instynkt zadziałał błyskawicznie. Caroline wyskoczyła zza drzwi na włamywacza
nim jeszcze zdała sobie sprawę kto nim jest. Niestety on, jako pierwotny,
bardziej zaprawiony w walce wampir zdążył odpowiednio wcześnie zareagować i
skończyło się na tym, że Caroline leżała przygwożdżona do podłogi, a na niej
nie kto inny jak…
- Klaus – wampirzyca miała
przyśpieszony oddech i to nie z powodu skoku.
- Mi ciebie też miło widzieć -
jeden kącik jego ust powędrował do góry, na co Caroline wcale nie miała ochoty
go pocałować – Każdego gościa raczysz takim powitanie?
Wampirzyca przewróciła
oczami, na co pierwotny zareagował śmiechem.
- Możesz już ze mnie zejść –
powiedziała, chociaż jej myśli i ciało błagały by tego nie robił.
- Hm, ale tak jest o wiele
ciekawiej.
- Klaus – w jej głosie było
słychać nutę rozkazującego tonu.
- Caroline.
Coś ścisnęło ją w żołądku na
dźwięk jego głosu. Podobało jej się również to jak jej imię brzmi w jego
ustach. Pierwotny spojrzał wampirzycy głęboko w oczy. Wyciągnął dłoń i
przejechał nią po twarzy dziewczyny zatrzymując się na ustach. Motyle w brzuchu
Caroline swoimi skrzydłami łaskotały jej wnętrze. Pragnęła żeby ją pocałował.
Ponownie wypowiedziała jego imię, ale tym razem słychać w nim było prośbę.
Klaus przybliżył się do niej, ich usta już tylko dzieliły milimetry. Dziewczyna
nadstawiła usta do pocałunku i zamknęła oczy, lecz mężczyzna zamiast ją
pocałować powiedział:
- Chodź na śniadanie – i wstał.
Caroline była w lekkim szoku.
Wstała posłusznie i spojrzała się na wampira pytająco. Jak on może myśleć o
jedzeniu w takim momencie?!
Widząc stan w jakim
znajdowała się dziewczyna Klaus zaczął się śmiać. Zacisnęła wargi i przeszła
obok niego do salonu. W mgnieniu oka wyprzedził ją i zdążył odsunąć jej krzesło
żeby usiadła.
- Nie byłem pewien co
zamówić, więc wziąłem wszystko – powiedział i sam zajął miejsce naprzeciwko
niej.
Na stole znajdowało się
dosłownie wszystko. Zaczynając od rogalików z czekoladą, a kończąc na omletach ze szpinakiem.
Caroline wybrała oczywiście
rogalika. Przypomniał jej się pierwszy punkt z jej listy „rzeczy do zrobienia
zanim umrze” co wywołało uśmiech na twarzy wampirzycy.
Klaus zmarszczył lekko brwi
zaciekawiony, a na jego twarzy również wystąpił uśmiech.
- Co cię tak rozbawiło?
- Nic takiego, po prostu
przypomniało mi się, że to pierwszy punkt z mojej listy.
- Jakiej listy?
- „Rzeczy do zrobienia zanim
umrę”
- Serio? – pierwotny parsknął
śmiechem.
- Nie śmiej się, napisałam ją
mając 12 lat, a że nie umrę postanowiłam ją wypełnić. Mam na to masę czasu.
Jej tłumaczenia nie pomogły.
Klaus dalej się śmiał. A jego dobry nastrój udzielił się dziewczynie i po
chwili dołączyła do niego. Mężczyzna miał wiele twarzy. Potrafił być uprzejmy i
dobry, ale również zły i krwiożerczy. Caroline uwielbiała kiedy był taki jak
teraz. Beztrosko śmiał się i dobrze bawił razem z nią. Nie był hybrydą, ani
pierwotnym, a ona wampirzycą. Byli tylko Klaus i Caroline, razem śmiejący się
przy stole.
- Och, Caroline. Wciąż mnie
zaskakujesz.
Słysząc jego słowa dziewczyna początkowo uśmiechnęła się, do
czasu aż przypomniało jej się, co zrobiła wczorajszego wieczoru. Atmosfera
zmieniła się błyskawicznie.
- Klaus, co się wczoraj stało? Co z tym chłopakiem?
Mężczyzna spoważniał. Przez chwile miała wrażenie, że przez
jego twarz przemknął cień zawahania. Lecz kiedy spojrzała na niego ponownie już
wyglądał normalnie.
- Zastałem cię karmiącą się na tym chłopaku – zaczął swoją
opowieść.
- O, Boże. On był taki blady. Czy ja go zabiłam? Nie
chciałam tego, ale nie mogłam przestać – wpadła w panikę.
Pierwotny wstał. Podszedł do niej po czym ukucnął przed nią,
dzięki czemu ich twarze znajdowały się na podobnej wysokości.
- Spokojnie. Odciągnąłem cię w porę. Dałem mu swoją krew i
wymazałem to z pamięci.
- Ale ja jestem głupia! Nie wiem co mi wstąpiło do głowy.
Mogłam się wcześniej pożywić! – po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
Klaus wziął ją za rękę.
- Kochanie, picie krwi leży w naszej naturze. Nie
sprzeciwisz się temu, a wampirzy weganizm jest przereklamowany.
Caroline wybuchnęła śmiechem poprzez łzy. Klaus widząc jej
reakcję również się uśmiechnął i starł z jej policzka ostatnią łzę.
- Co nie zmienia faktu, że mogłam go zabić. Gdyby tak się
stało nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
Pierwotny wstał szybko i wrócił na swoje miejsce.
- Ale na szczęście tak się nie stało. Jedz, jak skończymy
śniadanie chciałbym ci coś pokazać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani! Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale to przez brak czasu. Postaram się coś jeszcze dodać jutro. Jestem strasznie szczęśliwa, że tyle osób czyta mojego bloga. Pozytywne komentarze dają mi naprawdę sporą motywację do dalszego pisania! Dziękuje wam za to! <3
Pozdrawiam, Horney Morket.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz