- Zaraz wszystko stanie się jasne i zobaczysz gdzie jesteśmy – po czym pomimo protestu wziął ją za rękę i ruszyli przed siebie.
Szli w milczeniu. Caroline zauważyła, że na twarzy pierwotnego błąka się tajemniczy uśmiech. Rozglądał się dookoła jakby chciał zobaczyć czy nic się nie zmieniło odkąd był tu po raz ostatni. Prowadził ją prostą drogą przez miasto, a następnie skręcili w lewo. Przeszli jeszcze kawałek. Zatrzymali się dokładnie naprzeciw pałacu wersalskiego. Caroline nie mogła uwierzyć! Co prawda
miała w planach go zwiedzić, ale widok był niesamowity.
Spojrzała zachwyconymi oczami na mężczyznę, który obserwował jej reakcje w skupieniu.
- Klaus, to niesamowite. Już od dawna bardzo chciałam tu przyjechać. Jest piękny.
- Tak myślałem, że ci się spodoba. Ale jeszcze lepiej wygląda w środku. Ludwik XIV budował go przez całe swoje życie. A wszystko zaczęło się od zwykłej zazdrości.
- Zazdrości, jak to? Znasz całą historię powstania pałacu?
- Oczywiście, kochana. Byłem świadkiem jego powstania.
- Wow, naprawdę? No tak, zapomniałam, że masz ponad 1000 lat.
- Właśnie. A teraz pozwól, że zabiorę cię na wycieczkę po pałacu i opowiem jego prawdziwą historię. Gwarantuję ci, że nie usłyszysz tego od żadnego innego przewodnika.
Uśmiechnął się czarująco, wziął dziewczynę pod ramię i ruszyli zwiedzać.
Weszli do środka pałacu, a ich oczom ukazał się hol. Caroline zaparło dech w piersiach. Z wysokiego, zaokrąglonego sufitu zwisały na łańcuchach ogromne żyrandole, a na nich świecie. Nie był zapalone, ale jednak robiły wrażenie. Na każdej ścianie wisiał ogromny obraz, oprawiony w złotą ramę. W łukach znajdowały się okna sięgające od ziemi do sufitu. Ściany były białe, ale pokrywały je różne zdobienia. Na podłodze położony był drewniany parkiet, błyszczał się w świetle słońca.
Kiedy napawała się widokami Klaus podszedł do niej od tyłu. Szepnął jej do ucha, a jego ciepły oddech owiał jej szyje.
- Tak jak mówiłem, wszystko zaczęło się przez zwykłą zazdrość. Król został zaproszony na przyjęcie do nowo wybudowanego pałacu pewnego urzędnika państwowego. Pałac olśnił go swoim przepychem, drogimi rzeźbami, obrazami i ogrodem. Nie mógł zrozumieć dlaczego zwykły poddany ma lepszy pałac niż on. Więc postanowił wybudować własny, a Nicolas’a Fouquet zamknął w celi.
Opowieść pierwotnego była ciekawa, szczególnie sposób w jaki to robił przypadł do gustu Caroline.
- Jak to, zamknął go w celi tylko dlatego, że miał ładniejszy pałac? I jakim cudem urzędnik dorobił się pałacu?
Klaus zaśmiał się.
- Wtedy wszystko było możliwe jak miałeś władze, a do niej dążył każdy. Tylko różnymi sposobami.
- Okej, i co było dalej?
- Kiedy byłam małą dziewczynką, wyobrażałam sobie, że tańczę na takiej sali. W pięknej sukni z upiętymi włosami i w pantofelkach ze swoim księciem wiruję w tańcu.
Uśmiechnął się czarująco, wziął dziewczynę pod ramię i ruszyli zwiedzać.
Weszli do środka pałacu, a ich oczom ukazał się hol. Caroline zaparło dech w piersiach. Z wysokiego, zaokrąglonego sufitu zwisały na łańcuchach ogromne żyrandole, a na nich świecie. Nie był zapalone, ale jednak robiły wrażenie. Na każdej ścianie wisiał ogromny obraz, oprawiony w złotą ramę. W łukach znajdowały się okna sięgające od ziemi do sufitu. Ściany były białe, ale pokrywały je różne zdobienia. Na podłodze położony był drewniany parkiet, błyszczał się w świetle słońca.
Kiedy napawała się widokami Klaus podszedł do niej od tyłu. Szepnął jej do ucha, a jego ciepły oddech owiał jej szyje.
- Tak jak mówiłem, wszystko zaczęło się przez zwykłą zazdrość. Król został zaproszony na przyjęcie do nowo wybudowanego pałacu pewnego urzędnika państwowego. Pałac olśnił go swoim przepychem, drogimi rzeźbami, obrazami i ogrodem. Nie mógł zrozumieć dlaczego zwykły poddany ma lepszy pałac niż on. Więc postanowił wybudować własny, a Nicolas’a Fouquet zamknął w celi.
Opowieść pierwotnego była ciekawa, szczególnie sposób w jaki to robił przypadł do gustu Caroline.
- Jak to, zamknął go w celi tylko dlatego, że miał ładniejszy pałac? I jakim cudem urzędnik dorobił się pałacu?
Klaus zaśmiał się.
- Wtedy wszystko było możliwe jak miałeś władze, a do niej dążył każdy. Tylko różnymi sposobami.
- Okej, i co było dalej?
- Opowiem ci to w kolejnym pomieszczeniu bo nie będziemy tu
tak stać cały dzień. Pałac jest wielki.
I ruszyli dalej. Weszli do jadalni. Oprócz nich było całkiem
sporo ludzi. Rozmawiali w różnych językach, robili zdjęcia.
Na środku jadalni stał duży stół i ciągnął się przez całą
jej długość. Zastawione przy nim krzesła miały czerwone obicia. Ściana prawie w
całości zakryta była obrazami. Różnymi, były tam i portrety i panoramy. Sufit
tak jak w holu pokryty był złotymi zdobieniami.
- Zapewne były tutaj wystawne kolacje – zwróciła się do
Klausa, który przyglądał się obrazom.
- Tak, mogę szczerze powiedzieć, że jedzenie było naprawdę dobre,
gorzej z manierami gości. Niektórzy zachowywali się jak świnie przy korycie.
- A król?
- Zwłaszcza.
Spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- Oprócz tego, że miał fatalne maniery i karał ludzi za
wygląd ich pałacu to jaki jeszcze był? – zapytała Klausa.
- No cóż. Miał manię kontroli. Decydował nawet o głębokości
ukłonu, albo gdzie kto może usiąść. Był niewierny swojej żonie, Marii Teresie. Ale
oprócz tego był dobrym władcą, wygrał wiele bitew.
- Miał dzieci?
Pierwotnego zdziwiło, że Caroline poruszyła akurat ten
temat, ale i tak odpowiedział.
- Miał, całkiem sporo. Szóstkę ze swoją żoną, ale tylko
jeden z nich przeżył wiek dziecięcy.
- O, Boże. To straszne – Caroline aż się zrobiło słabo na myśl o czymś takim. Tylko jeden z nich przeżył. To znaczy, że pewnie
większość zmarło albo przy porodzie albo jako dzieci.
- Dawniej takie rzeczy były normalne. Ze względu na brak
higieny, medycyna też nie była tak rozwinięta jak dzisiaj.
- No tak – dziewczyna westchnęła.
- Caroline, nie możesz uratować całego świata, a zwłaszcza
cofnąć czas.
- Wiem, wiem. Ale…
- Wciąż myślisz o tamtym chłopaku?
- Tak, mam wyrzuty sumienia. Może powinnam go odwiedzić i
przeprosić? Albo chociaż wysłać kartkę.
Klaus złapał dziewczynę za ramiona i spojrzał głęboko w
oczy.
- Nie powinnaś się obwiniać, skarbie. Jesteś wampirem, a
wampiry robią takie rzeczy.
- To wcale nie oznacza, że ja powinnam.
Pierwotny zaśmiał się.
- Jesteś taka uparta! Chyba nie uda mi się przekonać cię do
zmiany zdania na temat polowań, co?
- Nie – pokręciła stanowczo głową.
- Okej. Skoro tak to nie pozostaje nam nic innego jak
kontynuować zwiedzanie.
Weszli do kolejnego pomieszczenia.
- To sala zwierciadeł.
To pomieszczenie chyba najbardziej przypadło do gustu
Caroline. Światło wpadało przez okna i odbijało się w lustrach robiąc
niesamowite wrażenie. Kryształowe żyrandole i ręcznie malowany sufit dodawały
charakteru.
Oboje z Klausem stanęli przed jednym z luster. Stali obok
siebie, ramię w ramię. Pierwotny był wyższy od dziewczyny o jakieś 20 cm.
Ładnie razem wyglądali, co tu dużo mówić. Klaus też się przyglądał im wspólnemu
odbiciu i chyba stwierdził to samo co Caroline bo po chwili spojrzał jej w oczy
i posłał słodki uśmiech, aż coś ścisnęło ją w żołądku.
- Opowiedz mi jeszcze o tym pałacu.
- Ludwik XIV był też artystą, sam często malował własne
obrazy, które z resztą wiszą w całym pałacu.
- No to miałeś z nim o czym rozmawiać. Bo rozmawiałeś, tak? –
chciała się tylko upewnić, bo chociaż Klaus był pierwotnym to raczej nie znał
każdego…
- Haha, tak znaliśmy się. Często go odwiedzałem, wiedział,
że jestem wampirem.
- Co?? Powiedziałeś mu?
- Wiedział, ale nie ode mnie. Sam się domyślił. Miał
niezłego świra na punkcie nadnaturalnych rzeczy. Prosił nawet bym go
przemienił.
Caroline była w szoku. Czyli możliwe, że ówczesny król
Francji jeszcze żyje jako wampir?
- I co, przemieniłeś go?
- Nie. Prosił, ale się nie zgodziłem. Tak jak ci mówiłem,
moja słodka Caroline. Ludzie pragnęli i pragną władzy, którą mogą zdobyć stając
się potężnym. Dlatego go nie przemieniłem. Świat nie potrzebował kolejnego
tyrana i władcy skoro ma mnie.
Wampirzyca oburzyła się.
- Nawet tak nie mów! Nie jesteś tyranem!
- Caroline, dziękuję ci za miłe słowa, ale oboje wiemy, że
to prawda. Jestem tyranem. Mordercą i nic nie wartym śmieciem. Nie wiem
dlaczego jeszcze przy mnie jesteś skoro powinnaś uciekać jak najdalej stąd.
- Przestań! To że ty w siebie nie wierzysz wcale nie znaczy,
że ja nie będę – przybliżyła się do niego i pogłaskała po policzku – Jesteś dobry,
Klaus. Wiem, że jesteś.
Złapał jej rękę, którą głaskała go po twarzy. Unikał jej
wzroku, patrzył w podłogę.
- Uwierz mi, nie jestem.
- To bądź. Dla mnie.
Podniósł swoje niebieskie oczy i spojrzał prosto w jej.
Pocałował ją, ale jakoś inaczej. Ten pocałunek był niewinny i słodki jak miód.
W ten sposób chciał jej pokazać co czuje i jednocześnie złożył jej obietnicę.
Obiecał, że się postara i to wystarczyło żeby mu uwierzyła.
Ostatnim obiektem ich zwiedzania była sala balowa. Weszli do
środka. Była ogromna. Na suficie widniały piękne malowidła bogów greckich, tak
przypuszczała Caroline. Jak wcześniejsze pomieszczenia i to wywołało na niej ogromne
wrażenie.
- Kiedy byłam małą dziewczynką, wyobrażałam sobie, że tańczę na takiej sali. W pięknej sukni z upiętymi włosami i w pantofelkach ze swoim księciem wiruję w tańcu.
- To zatańcz ze mną – powiedział pierwotny.
- Zwariowałeś? Nie jesteśmy na balu, tylko podczas
zwiedzania, a oprócz nas są tu inni ludzie.
Pierwotny uśmiechał się dziwnie. Caroline rozejrzała się.
Nikogo oprócz nich tam nie było.
- Ale nie ma muzyki.
Klaus uśmiechnął się i wyjął z kieszeni swój telefon. Wybrał
piosenkę, i odłożył telefon. Z jego głośników popłynęła delikatna melodia.
Podszedł do dziewczyny, ukłonił się głęboko i wyciągnął do niej rękę.
- Mogę panią prosić, panno Forbes?
- Hmm, no dobrze – podała mu rękę.
Klaus jedną rękę położył na jej plecach, a drugą trzymał w
swojej. I rozpoczęli swój taniec. Co jak co, ale pierwotnemu trzeba przyznać,
że umie się ruszać. Poruszał się z gracją, jego ruchy były płynne, a kroki
zdecydowane. Caroline czuła się w jego ramionach wspaniale. Razem wirowali po
pustej sali balowej. I chociaż nie miała na sobie ani pięknej sukni ani
zrobionej fryzury, a naprzeciwko niej znajdował się nie książę, a hybryda to
czuła, że ta chwila nie mogła być piękniejsza.
https://www.youtube.com/watch?v=57YkGFK7CDA - to link do piosenki przy której Caroline i Klaus tańczyli




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz