Playlist

czwartek, 7 stycznia 2016

Rozdział 4

Kochani przepraszam, że nie dodałam nic w niedziele, tak jak obiecałam, ale to przez brak czasu. Ale na szczęście niedługo zaczynam ferie (od 18.01.) i postaram się wtedy dodawać rozdziały jak najczęściej. Już nie przeszkadzam i mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Miłego czytania!



Gdy skończyli jeść Caroline udała się do łazienki żeby się ogarnąć.  Spojrzała w lustro, wyglądała jak 7 nieszczęść. Zakrwawiona, podarta sukienka, rozmazany makijaż i splątane włosy. Boże, ale wstyd. Jak ona mogła pokazać się tak Klausowi? Nic dziwnego, że nie chciał jej pocałować, w takim stanie nikt by nie chciał. Wzięła wcale nie taki szybki prysznic. Wysuszyła włosy zostawiając je naturalnie proste. Nie było czasu żeby nawinąć je na lokówkę, tak jak to zwykle robiła. Jako, że była końcówka lata i wciąż jeszcze było ciepło dziewczyna włożyła na siebie jasną sukienkę w drobne kwiaty odcinaną w talii grubym, brązowym pasem. Do tego skórzane, brązowe buty na obcasie i dopasowana, mała torebka, również w tym stylu. Zrobiła delikatny makijaż i wreszcie była gotowa do wyjścia.
Przeszła do salonu. Klaus siedział wygodnie rozpostarty na kanapie czytając książkę. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie. Jego ciemno blond włosy były jeszcze wilgotne, ale i tak zakręcały się w lekkie loki. Oczy w kolorze morza pilnie śledziły tekst książki. Przebrał się. Tym razem miał na sobie biały t- shirt z dekoltem w serek i czarne jeansy. Kiedy weszła zmierzył ją spojrzeniem od butów na obcasie aż po czubek blond głowy. Od tego gestu poczuła przyjemne ciepło w dole brzucha, ale nie chciała tego po sobie pokazać, więc tylko przewróciła oczami, jakby ją to irytowało. Klaus natomiast widząc jej reakcje tylko uśmiechnął się. Zamknął książkę i wstał.
- Panno Forbes, jedno trzeba ci przyznać. Nie masz poczucia upływającego czasu.
- Ktoś mądry kiedyś powiedział, że lepiej przyjść spóźnioną niż brzydką – pierwotny zaniósł się śmiechem.
- Moja droga, ty nigdy nie byłaś brzydka.
To miał być żart, ale Caroline przypomniały się lata dzieciństwa. Nigdy nie uważała się za ładną. Zawsze musiał być ktoś lepszy i zwykle była to Elena. Chociaż teraz jest jej serdeczną przyjaciółką to nie zawsze tak było. Kiedyś rywalizowały ze sobą. Elena wygrywała, a Caroline lądowała na drugim miejscu. Jej przyjaciółka była tą ładniejszą, mądrzejszą po prostu lepszą we wszystkim. Chłopcy wprost ustawiali się do niej w kolejce. Caroline czuła się, jakby żyła w jej cieniu.
Klaus widząc zmianę w zachowaniu wampirzycy zaniepokoił się. Podszedł do niej bliżej i delikatnie ujął jej podbródek żeby spojrzała mu w oczy.
- Co się stało? – przemówił do niej spokojnym głosem, jak do dziecka.
- Moje demony wypłynęły na powierzchnię.
- Och, kochanie. Chodzi o to, że powiedziałem, że nigdy nie byłaś brzydka?
- Nie, po prostu…
- Caroline. – złapał ją za ramiona i spojrzał głęboko w oczy.
- Zawsze byłam druga. Nie wystarczająco mądra, ładna, dobra dla społeczeństwa. Zawsze był ktoś lepszy.
Pierwotny westchnął.
- Caroline, dla mnie zawsze będziesz na pierwszym miejscu – gdyby żyła była pewna, że w tym momencie jej serce biłoby jak szalone – Nie obchodzi mnie opinia innych. Jesteś wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że jesteś wampirem. Na tle szarych ludzi to ty świecisz najjaśniejszym blaskiem. Nie znam nikogo takiego jak ty chociaż żyję ponad tysiąc lat. Jesteś inteligentna, masz poczucie humoru i intuicję. Nie uważam że jesteś ładna, tylko piękna, a twoja dobroć chyba nie ma granic skoro potrafisz wybaczyć nawet komuś takiemu jak ja.
Zaniemówiła. Nie spodziewała się czegoś takiego ze strony Klausa. Bardzo ją to poruszyło i ogarnęło ją dziwne uczucie.  Wiedziała, że wraz z wypowiedzianymi przez niego słowami wiele się zmieni w ich życiu. Miała przyśpieszony oddech.
- Caroline, czuję coś do ciebie – powiedział to w taki sposób przy czym jeszcze wpatrywał się w nią intensywnie tymi swoimi oczami w kolorze morza tak, że aż ugięły się pod nią kolana.
- Czuję coś do ciebie, ale wiem co o mnie myślisz, dlatego lepiej by było żebym usunął się z twojego życia, ale nie potrafię. Przepraszam.
Odwrócił się i chciał iść w stronę wyjścia, ale Caroline złapała go za rękę uniemożliwiając mu to.
- Czekaj – powiedziała, a on odwrócił się w jej stronę – Chcesz wiedzieć co o tobie myślę? – głos jej drżał od nadmiaru emocji – Okej. Jesteś dla mnie jedną wielką zagadką. Potrafisz manipulować ludźmi, zabić kogoś bez mrugnięcia okiem i wyrzutów sumienia, ale wierzę, że jest w tobie dobro. Jesteś wrażliwy i kochany, co próbujesz ukryć chowając się pod maską pierwotnego i wyłączając emocje.
Wydawał być szczerze zdziwiony jej słowami. Ale to jeszcze nie był koniec. Caroline kontynuowała.
- I ja też coś do ciebie czuję. Tylko przeraża mnie to jak diabli.
W jednej chwili Klaus przyciągnął ją do siebie i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Ten pocałunek różnił się od tych ze snów tym, że był jak najbardziej realny. Caroline wplotła palce w jego włosy, na co już od dawna miała z resztą ochotę.
Kiedy oderwali się od siebie oboje byli zdyszani, ale i zadowoleni.
- Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego obrotu spraw – Klaus posłał jej najpiękniejszy uśmiech świata – Co oczywiście nie znaczy, że się nie cieszę.
Złapał ją za rękę.
- W takim razie myślę, że możemy spróbować – powiedziała dziewczyna – Ale to nie będzie łatwe i pewnie będziemy się sporo kłócić.
- Przynajmniej nie będzie nudno – pierwotny zaśmiał się i puścił do niej ok – A teraz chodźmy już bo czas ucieka – wziął ją za rękę.
- Dokąd?
- Zobaczysz na miejscu, ale jestem pewnie, że ci się spodoba – dał jej szybkiego buziaka i razem wyszli z apartamentu.
Zeszli na podziemny, chroniony parking. Caroline zastanawiała się, który może być Klausa. Co prawda wszystkie były luksusowe i zapewne drogie, ale jeden z nich najbardziej przyciągał jej uwagę. Był połączeniem starego stylu z nowoczesnym i miał ładny kolor, konkretnie czarny.
- Zgaduję, że to twój – wskazała palcem na ów samochód. Chyba zgadła bo pierwotny uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Coraz bardziej mnie zaskakujesz, kochana.
Podeszli do samochodu i Klaus otworzył przed nią drzwi żeby dziewczyna wsiadła.
- Wynająłeś go?
- Nie, ten akurat należy do mojej prywatnej kolekcji.
- Czyli masz ich więcej? – Caroline przypuszczała, że ma swoją własną kolekcje. To w jego stylu. Pierwotny tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Jaki to model?
- Ford mustang Shelby gt500 Eleanor – widząc jej zdezorientowaną minę mężczyzna zaśmiał się.
- Naprawdę nic mi to nie mówi, ale jest bardzo ładny i pasuje do ciebie.


Ruszyli i wyjechali z parkingu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate