Playlist

środa, 30 grudnia 2015

Klaus:


Caroline Forbes była dla Klausa światłem, promieniem słońca, który przebije się nawet przez najbardziej zachmurzone niebo. Była iskrą, która wznieca płomień. Ale po swoim ostatnim wybryku wznieciła nie płomień, ale pożar w sercu pierwotnego. Klaus był wściekły. Porzuciła go jak psa! Nie zostawiła mu żadnej wiadomości, żadnego znaku życia! Pierwszą myślą, która przyszła mu do głowy było to, że została porwana, bo przecież sama nie zrobiłaby czegoś takiego. Nie zostawiłaby swojego idealnego życia w Mystic Falls, swoich przyjaciół i domu rodzinnego. A jednak, Caroline Forbes potrafiła być przebiegła.
Kiedy dowiedział się co się stało od jej matki wpadł w szał. Od razu popędził do Tylera Lockwooda, byłego chłopaka jego wampirzycy, nic nie wartego śmiecia, niewdzięcznej hybrydy (pół wilkołak, pół wampir), którą stworzył. Wparował do jego domu nie zawracając sobie głowy pukaniem. I co zastał? Tego kretyna zabawiającego się z jakąś panną na kanapie, podczas gdy słodkiej Caroline mogła dziać się krzywda!
- Co ty robisz idioto! Caroline jest w niebezpieczeństwie! – wykrzyknął pierwotny do młodego Lockwooda próbując sprowadzić go na ziemię. Kiedy ten już oderwał się od swojej dziewczyny wstał i zaczął zapinać spodnie.
- Klaus! Może trochę prywatności!
- Nie obchodzi mnie twoja prywatność kiedy chodzi o Caroline!
- Co się niby stało takiego Caroline? – poirytowany rozłożył ręce.
- Zniknęła. Nagle. Nie wiem czemu, nie zostawiła żadnej wiadomości.
Tyler prychnął.
- Co mnie to obchodzi? Care jest dorosła, niech robi co chce – wzruszył ramionami. Klaus nie wytrzymał. Chyba go zabije!
W sekundzie dopadł Tylera, ścisnął go za gardło i podniósł do góry, jak marionetkę, a jego dziewczyna krzyknęła i uciekła.
- Posłuchaj mnie ty głupcze, jeśli coś jej zrobiłeś, jeśli chociaż jeden blond włos spadł jej z głowy to przysięgam, że zgotuję ci gorszy los od śmierci.
W tym momencie usłyszeli jak ktoś puka do drzwi.
- Proszę! – wykrzyknął Klaus, mocno poirytowany, że ktoś śmie mu przeszkadzać.
Do pokoju wszedł wampir Stefan Salvatore, przyjaciel Caroline, natomiast z Klausem łączyła go długa historia. Ale i tak wolał Stefana niż jego brata, Damona.
Stefan wszedł do pokoju i od razu rzucił się na pierwotnego.
- Klaus, co ty robisz? – udało mu się uwolnić Tylera – Oszalałeś?
- Caroline może być w niebezpieczeństwie. Zniknęła.
- Byłem u niej w domu, Liz pozwoliła mi się rozejrzeć. Nie było żadnych śladów włamania ani walki. Myślę, że po prostu wyjechała tym bardziej, że zabrała swoje rzeczy – powiedział Stefan.
- Jak mogła? Przecież nie zostawiłaby tego wszystkiego, całego swojego życia. Nie zostawiłaby mnie…
- Nie wiem, myślę, że po prostu Care czuła się przytłoczona. Od jakiegoś czasu była taka jakby nieobecna. Swoją ucieczką dała nam wyraźny sygnał, że chce pobyć sama i odpocząć.
Czyli wychodzi na to, że Stefan zna Caroline lepiej niż on. Klausa strasznie to poirytowało. Chociaż wiedział, że wampir i Caroline są tylko przyjaciółmi to i tak czuł ukłucie zazdrości. Świadomość, że są ze sobą tak blisko i spędzali ze sobą tak dużo czasu przyprawiała pierwotnego o ból głowy.
- Jak myślisz gdzie pojechała?
- Nie mam pojęcia. Wiem, że coś się między wami dzieje, ale myślę, że powinieneś uszanować jej decyzje i zostawić ją w spokoju.
Klaus aż prychnął, za kogo on się uważa żeby wydawać rozkazy jemu, pierwotnemu.
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić.
I kończąc rozmowę zostawił Stefana i Tylera i czym prędzej pośpieszył do domu.
Będąc już na miejscu zaczął pakować swoje rzeczy, postanowił jeszcze tylko zadzwonić do Elijaha żeby go powiadomić, że wyjeżdża. Szybko wystukał numer na telefonie, odebrał po 2 sygnałach.
- Niklaus, w czym ci mogę pomóc? – Jak zwykle myśli, że Klaus coś od niego chce.
- Tym razem nie możesz. Caroline zniknęła.
- Porwali ją? – Elijah przybrał poważny ton.
- Też tak myślałem, ale nie. Sama uciekła, widocznie miała mnie dość.
- Co zamierzasz zrobić?
- To chyba oczywiste. Będę jej szukać, nie dam jej tak łatwo odejść. Za bardzo mi na niej zależy.
- Wiesz, że nie możesz decydować za nią. To był jej wybór.
Klaus zacisnął szczęki w gniewie. Czuje coś do Caroline, to prawda, ale wie że to uczucie jest obustronne, dlatego to robi.
- Nie martw się, Elijah  – uśmiechnął się – Jeszcze ją zdobędę, będzie moja.
- Nie odpuścisz, prawda? – starszy pierwotny również zaczął się śmiać.
- To od czego zaczniesz?
Po skończonej rozmowie Klaus udał się do domu Caroline. Światła zgaszone, pani szeryf pewnie jest w pracy. Świetnie.
Bez najmniejszego wysiłku wskoczył na balkon, choć pokój dziewczyny znajdował się na piętrze. Nie zawracał sobie głowy otwarciem okna, po prostu wybił szybę i otworzył drzwi balkonowe. Wszedł do środka. Cały pokój przepełniony był zapachem Caroline. Woń delikatnych konwalii mieszała się z nutą ostrego pieprzu. Klaus zaśmiał się, cała ona. Słodka i delikatna, ale za razem ostra.
Na biurku stał laptop. Pierwotny włączył go i zajął miejsce. Przeszukał historię przeglądarki, ale była usunięta. Spryciula, ale był jeszcze jeden sposób. Dane zostały na dysku twardym. Chwilę zajęło Klausowi odzyskiwanie danych. Kiedy proces dobiegł końca pierwotny dowiedział się, że Caroline kupiła bilet na lot do Paryża w jedną stronę.
Sukces. Wampir od razu udał się na samolot, a na jego twarzy zagościł uśmiech zwycięstwa.

Nie musiał długo czekać żeby ją znaleźć. Znajdował się koło wieży Eiffla, pośród tłumów turystów dostrzegł wychodzących z jego ulubionej restauracji Caroline i Elijaha, rozmawiali. Dzięki nadnaturalnemu słuchowi pierwotnemu udało się usłyszeć fragment rozmowy.
- Wybacz, Elijah, ale Klaus pragnie tylko jednego. Władzy nad wszystkimi i kontroli. A ja nie zamierzam zostać zamknięta w kolejnej trumnie dodanej do jego kolekcji.
- Znasz go, i tak w końcu postawi na swoim.
- Do widzenia, Elijah.
Wampirzyca wsiadła do taksówki i odjechała.
Czyli takie zdanie o pierwotnym ma Caroline. Uciekła bo ją kontrolował. Serce Klausa ścisnął żal, chociaż od dawna było już martwe. Wszystko dla niej zrobił, uratował ją tyle razy, a ona go nienawidzi. Skoro tak chce to zostawi ją w spokoju. O tej godzinie nie uda już mu złapać samolot powrotnego. Postanowił, że pójdzie odreagować. Może przy okazji pozbawi kogoś życia co poprawi mu humor.
Wszedł do najbardziej ekskluzywnego klubu w mieście. Zamówił whisky, sączył ją powoli i przyglądał się tańczącym ludziom w poszukiwaniu potencjalnej ofiary. Gdy penetrował wzrokiem sale jego oczom ukazały się znajome blond loki. Caroline? Co ona tutaj robi? W dodatku wychodziła na zewnątrz z jakimś facetem. To nie może być ona, przecież pojechała do swojego apartamentu. Klaus jednym haustem dopił drinka i ruszył w ślad za blondynką.
Wyszedł z budynku, otaczały go śmietniki i mury. Spojrzał przed siebie, a jego oczom ukazał się nie kto inny jak sama Caroline Forbes w czerwonej sukience. Karmiła się na chłopaku, którego twarz była blada i wyglądał jakby zaraz miał zejść z tego świata.
- Caroline! – zawołał pierwotny, ale dziewczyna nie reagowała.
Podszedł bliżej wciąż wołając jej imię, ale na próżno. Chłopak już zamykał oczy. Pierwotny objął wampirzyce w talii i odciągnął od nieszczęśnika.
- Caroline, Caroline. Słyszysz mnie? Zaraz go zabijesz! – obrócił ją twarzą do siebie i spojrzał jej w oczy. Chyba podziałało bo trochę oprzytomniała.
- Klaus?
- Caroline, zaraz go zabijesz – puściła wreszcie chłopaka, a ten zatoczył się i upadł na ziemię.
Wampirzyca bezradnie wpatrywała się w swoją ofiarę, po czym zakryła oczy dłońmi i zaczęła płakać. Klausowi serce zmiękło. Przyciągnął ją do siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku, a ona łkała. Głaskał ją po głowie, powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Nie ważne, że ona go nienawidzi. Jak w tej sytuacji mógłby ją zostawić? Zrobiłby dla niej wszystko, przeciwstawiłby się całemu światu byle by tylko ją chronić, jego ukochaną Caroline.
Kołysał ją delikatnie aż zasnęła. Zdjął swoją marynarkę i okrył nią dziewczynę żeby nie zmarzła i ułożył ją delikatnie na ziemi. Podszedł do chłopaka. Jego twarz była już nie blada, ale sina. Pierwotny zamknął oczy i wsłuchał się. Bicie serca faceta było niewyraźne. Było tylko jedno wyjście. Klaus wysunął kły i ugryzł się w nadgarstek, z którego spłynęła krew. Przystawił nadgarstek do ust chłopaka pozwalając mu pić. Krew wampirów miała lecznicze właściwości dla ludzi. Wystarczyło jej kilka kropel, żeby rany się zagoiły. Klaus nie był zwykłym wampirem, ale hybrydą, więc jego krew na wampira podziałałaby zabójczo, ale dla człowieka była niegroźna.
Chłopak nie reagował, a rana zdążyła się już zagoić. Pierwotny nie słyszał już bicia serca. Przystąpił do masażu serca. Po 30 minutach reanimacji wciąż nic się nie wydarzyło. Chłopak był martwy.
Klaus zaklął po nosem. Nie chodziło tu o niego, dla pierwotnego ludzkie życie nie miało najmniejszego znaczenia, ale dla Caroline… Ona by sobie tego nie wybaczyła, wyrzuty sumienia pożarłyby ją żywcem. Klaus podjął decyzje. Nie powie jej o tym, zatrze ślady, a ciało zakopie.
Zaniósł Caroline do wynajętego samochodu i położył wygodnie na tylnym siedzeniu. Wrócił się po ciało, które zawinął w koc leżący gdzieś obok i włożył je do bagażnika.
Zawiózł dziewczynę do jej hotelu, przechodząc przez hol z Caroline na rękach nie zwracał uwagi na dziwne spojrzenia. Zaniósł dziewczynę do jej apartamentu, położył do łóżka i opatulił kołdrą.
- Nie ważne, że mnie nienawidzisz. Ja i tak zawsze będę przy tobie, Caroline Forbes – powiedział po czym schylił się i ucałował wampirzycę w czoło.

Teraz została mu się tylko brudna robota.

3 komentarze:

  1. Ooo... Takiego Klausa chętnie bym poznała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny rozdział i kolejny strzał w 10!!! Naprawdę mega piszesz :-) Klaus jest taki słodki gdy pomaga Caroline. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń

Translate