Caroline na dźwięk znajomego głosu obróciła się w stronę
mężczyzny. Stał przed nią nie kto inny jak Elijah Mikaelson, pierwotny wampir,
brat Klausa. Wampirzyca lubiła Elijaha, ponieważ był człowiekiem, a raczej
wampirem z zasadami. Był również gentlemanem, rozważnym i mniej żądnym krwi niż
jego młodszy brat. Blondynka posłała mu zdziwione spojrzenie.
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj, Elijah. Usiądź proszę.
– wskazała na wolne krzesło naprzeciwko siebie.
- Dziękuje – wampir zajął miejsce – Przyjechałem do Francji
w celch czysto biznesowych i zamierzałem się tu udać na kolekcję. A ty tego co
wiem po ostatnim telefonie Nikalusa to uciekłaś od niego.
- Tu nie chodzi o niego – westchnęła, a Elijah posłał
dziewczynie pytające spojrzenie.
- No może też trochę o niego – Carol przewróciła oczami.
Była lekko zażenowana, że musi się zwierzać pierwotnemu.
Do ich stolika przyszedł kelner, Elijah zamówił to samo wino
co Caroline i zamówił dla nich obojga jakieś dziwne danie, którego nazwy
wampirzyca nie była w stanie powtórzyć.
- Jestem pewny, że będzie ci smakować. Często tu bywamy,
całą rodziną.
O, Boże… Caroline westchnęła w duchu i modliła się o koniec
tej żenującej rozmowy.
- Tak więc, dlaczego postanowiłaś opuścić Mystic Falls?
- Po prostu wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Moi
przyjaciele skupili się na własnych sprawach, moja mama była jak zwykle zajęta
pracą, Tyler miał inne priorytety, ale o nim to szkoda gadać, a Klaus…
Pierwotnego wydawał się być zainteresowany rozmową, a to niedomówienie
utwierdziło go w jego przypuszczeniach i na jego twarzy zagościł uśmiech.
- No co? – zapytała poirytowana wampirzyca.
- Nie, nic takiego. Nikalusa strasznie zdenerwowała twoja
ucieczka.
- Nie uciekłam, po prostu zrobiłam sobie nieplanowane wakacje
– dziewczyna próbowała jakoś wybrnąć z tej sytuacji czym rozśmieszyła
pierwotnego.
- Mój braciszek wpadł w taką wściekłość, że chciał zabić
Tylera. Na szczęście powstrzymał go przed tym Stefan. Jak śmiem twierdzić
jesteście przyjaciółmi.
- Tak, kochany Stefan. Potrafi mnie zrozumieć jak nikt inny.
Caroline obiecała sobie, że jeszcze dzisiaj do niego
zadzwoni.
- Wiesz, że on tego tak nie zostawi. Już wyruszył na
poszukiwania, więc prędzej czy później i tak cię znajdzie.
- Elijah, proszę nie mów mu, że tutaj jestem. Wiesz jaki
Klaus potrafi być.
- Wiem, i uszanuję twoją prośbę. Nie powinienem się mieszać
w sprawy między wami. Masz moje słowo, że nic mu nie powiem.
- Dziękuję – dziewczyna była mu szczerze wdzięczna.
W czasie gdy rozmawiali kelner przyniósł im zamówione
dania. Było to pieczone mięso polane
czerwonym sosem. Caroline ukroiła kawałek i spróbowała pierwszego kęsa.
Smakowało wręcz niebiańsko!
- To jest pyszne! – wykrzyknęła radośnie dziewczyna, na co
Elijah zaśmiał się.
- Tak myślałem, że będzie ci smakować. To ulubione danie
Niklausa.
Caroline nie było już do śmiechu. Resztę kolacji zjedli już
w ciszy, a dziewczyna rozmyślała o słowach pierwotnego.
Gdy kolacja dobiegła końca wampir odprowadził Caroline na
taksówkę i powiedział:
- Caroline, uważam że uczucie, którym obdarza cię mój brat
jest jak najbardziej szczere. Wiem, że nie powinienem się wtrącać w wasze
sprawy, ale masz na niego dobry wpływ, nawet nie wiesz jak bardzo. Zawsze po
waszych spotkaniach wracał do domu taki radosny, pełen życia, dzięki tobie chce
czynić dobro.
Wampirzyca oniemiała. Klaus i dobro? Jak to możliwe, że ona
ma na niego tak duży wpływ?
- Co chcesz przez to powiedzieć? – głos jej drżał od
nadmiaru emocji.
- To, że Klaus cię kocha.
- To chyba za mocne słowo. Ja bym to raczej nazwała
niezdrową obsesją, a nie miłością.
- Myślisz się, Caroline. Przecież ty same też coś do niego
czujesz.
- Wybacz, Elijah, ale Klaus pragnie tylko jednego. Władzy
nad wszystkimi i kontroli. A ja nie zamierzam zostać zamknięta w kolejnej
trumnie dodanej do jego kolekcji.
- Znasz go i tak w końcu postawi na swoim.
- Do widzenia, Elijah.
Wampirzyca miała już dość. Elijah gada głupoty! Caroline
nigdy nie pozwoli nikomu decydować za nią, ani tym bardziej dać się zniewolić!
Była wściekła i zamierzała odreagować. Pojechała do swojego apartamentu, żeby
się przebrać. Ubrana w czerwoną, letnią sukienkę i ramoneskę udała się do
klubu.
Rozerwie się dzisiaj. Czemu nie?
Zanim Caroline weszła do środka musiała zahipnotyzować
ochroniarza, żeby ją w ogóle wpuścił. Znajdowała się w miarę ekskluzywnym
klubie. Muzyka grała na ful, tłum tańczących ludzi. Idealnie, właśnie czegoś
takiego potrzebowała wampirzyca. Podeszła do baru i zamówiła tequile.
Po jakimś czasie i kilku szotach z tequili później Caroline
wirowała na parkiecie w tłumie ludzi. Dziesiątki serc bijących w jednym rytmie
otaczały dziewczynę. Nagle wampirzyca poczuła głód. Zanim wyruszyła do klubu
powinna była wypić jeszcze jedną torebkę krwi, ale tego nie zrobiła. Była już
nieźle pijana i postanowiła spróbować napić się prosto ze źródła. Chociaż
wiedziała, że jutro będzie miała z tego powodu wyrzuty sumienia to dzisiaj nic
jej nie obchodziło ani żadne ludzkie życie ani Klaus.
Klaus. Szuka jej, ale nie znajdzie, dzisiaj nic się nie
wydarzy. Jest bezpieczna.
Wampirzyca zauważyła, że pewien chłopak jej się przygląda.
Na oko miał około 25 lat. Był średniego wzrostu, nieźle wstawiony i
prawdopodobnie przyszedł tu sam. Idealnie.
Caroline zaczęła swoją grę. Spojrzała na chłopaka
uwodzicielsko co on odebrał jako zachętę i przybliżył się do niej. Kiedy był
już na tyle blisko rozpoczęli wspólny taniec. Wampirzyca grała seksowną i
przystępną, a biedny chłopak niczego się nie spodziewał.
Gdy zmienili piosenkę chłopak nachylił się do Caroline i
zapytał, a raczej wykrzyknął bo było głośno.
- Chcesz stąd wyjść? Pójdziemy w jakieś bardziej ustronne
miejsce.
Caroline tylko pokiwała głową na co chłopak zadowolony objął
ją ramieniem i zaprowadził do wyjścia.
Wyszli na zewnątrz, otaczały ich mury i śmietniki. Nie ma to
jak romantyczna atmosfera, pomyślała Caroline.
- Jak masz właściwie na imię? – spytał chłopak.
- Kogo to obchodzi? – wampirzyca popchnęła faceta na ścianę.
- Hahaha, ostra jesteś. Lubię takie – próbował pocałować
Caroline, na co ona tylko uśmiechnęła się dziko, a jej oczy przybrały odcień
hebanu – Co ci jest? Wszystko w porządku? – od chłopaka można było poczuć
strach, co jeszcze bardziej podsycało głód wampirzycy.
- Jak najbardziej – odparła i wgryzła się w jego szyje.
Chłopak głośno krzyczał i próbował się uwolnić, ale żelazny chwyt wampirzycy
unieruchomił go skutecznie.
Wspaniały smak ciepłej krwi zmieszanej z alkoholem rozlał się
w ustach Caroline powodując u niej uczucie szczęścia. Rytm bicia serca chłopaka
był wspaniałym akompaniamentem do całego zajścia. Chociaż wiedziała, że powinno
jej wystarczyć to chciała więcej i więcej. Tętno jej ofiary powoli zwalniało,
ale nie obchodziło jej to, nie dzisiaj. Jej ofiara była bliska wydać ostatnie
tchnienie, gdy Caroline poczuła silne ręce zaciskające się wokół jej talii i
odciągające ją w tył. Zdaje się, że ta osoba coś do niej mówiła, lecz
dziewczyna była jak w amoku.
- Caroline, Caroline. Słyszysz mnie? Zaraz go zabijesz!
- Klaus? – dziewczyna nie mogła uwierzyć. Jak Klaus się tu
znalazł? Co on tu robi?
- Caroline, zabijesz go.
Wampirzyca spojrzała na chłopaka, był blady i ledwo żywy.
O, Boże. Co się dzieje? Co
ona narobiła? On umrze, a to wszystko przez nią.
Nie wiedziała co ma zrobić,
więc zaczęła płakać. Zasłoniła dłońmi oczy i łkała. Stojący naprzeciwko niej
Klaus przytulił ją do swojej piersi i zaczął kołysać, jak małe dziecko.
- Wszystko będzie dobrze,
kochanie. Nie martw się tym, ja się wszystkim zajmę. Wszystko będzie dobrze –
powtarzał to jak mantrę.
Jego obecność podziałały na
Caroline kojąco jak balsam i z całego zmęczenia i natłoku wrażeń zasnęła.
Jestem tu pierwszy raz i od razu spodobało mi się jak piszesz! Ja też jestem fanką Klaroline :) Czekam na nexta z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Silie
Wielkie dzięki, takie komentarze dużo dla mnie znaczą. :) A Klaroline rządzi! <3
UsuńRobi się coraz ciekawiej :-) uwielbiam takie akcje... Boski Klaus wreszcie odnalazł Care ;-) ciekawe czy sam wpadł na jej ślad czy Elijah mu w tym pomógł heh
OdpowiedzUsuń